Haxe na straży małych nosków

by - marca 12, 2018


Moja przygoda z dziecięcym katarem zaczęła się, tak na dobrą sprawę, dopiero przy drugim dziecku. Wojtuś był sam, nie chodził do przedszkola, nie miał go chyba kto zarazić, katar długo nam nie doskwierał. Natomiast Alusia ledwo się urodziła i za sprawą zwykłego przedszkolnego kataru trafiła do szpitala, jako 3 tygodniowy bobas. Trochę w tym było też mojej winy, bo bałam się wtedy aspiratorów innych niż ustne, wydawało mi się, że są zbyt agresywne dla noworodka. 
Jednak przygoda ze szpitalem i z ssakiem jaki tam był używany w celu odetkania małego noska, wiele mi uświadomiła i nauczyła. Po powrocie do domu już byłam zaopatrzona w aspirator do odkurzacza i od tamtej pory nie wyobrażam sobie bez niego funkcjonowania przy nie- smarkających maluchach. Jednak wtedy w szpitalu posiadanie odkurzacza było nie realne, nie realne też było to na wakacjach, feriach czy w jakiejkolwiek trasie. Odciąganie kataru jest też bardzo uciążliwe w środku nocy, kiedy to ni mniej nie więcej stawiam 3-4 razy na nogi cały dom. 
Wiadomo siła wyższa, dla zdrowia i dobrego samopoczucia niemowlaka, który nie potrafi inaczej oddychać niż noskiem a już zwłaszcza jedząc, trzeba. Ale czy koniecznie, czy nie ma lepszej opcji ?
Otóż jest i dowiedziałam się o tym przypadkiem, szukając własnie aspiratora do odkurzacza. Wyskoczyły mi aspiratory elektryczne, aspiratory ręczne. Zaczęłam więc czytać, badać, szukać opinii i po tych dociekaniach doszłam do wniosku, że dla nas przez najbliższe dwa lata nie ma lepszego i bardziej potrzebnego sprzętu niż Aspirator Haxe !!!


Oczywiście tuż po powrocie ze szpitala, dzieciaki przyniosły z przedszkola katar, który jak wiadomo w tym wieku potrafi trwać nieprzerwanie od września do maja. Tak to przeważnie jest u nas, takie niby nic, niby jest a go nie ma, ale dla noworodka to sprawa wcale nie tak banalna. 
Rzecz jasna po tygodniu katar chwyciłam ja, a w kolejnym tygodniu Kuba. 

Dzięki Haxe w minutę jestem w stanie wszędzie, cicho, bezproblemowo i o każdej porze w ciągu doby odciągnąć katar. Nie potrzebuje do tego nic więcej poza wodą morską do rozcieńczenia gęstej wydzieliny. Zakładając, że Kuba nie będzie umiał smarkać porządnie, przez najbliższe 2-3 lata uważam, że jest to nabytek roku !
Niezbędny, pozwalający nam na swobodę w każdych warunkach, również poza domowych. 


Czytałam moc pozytywnych opinii w internecie jeżeli chodzi o skuteczność, ale były też te negatywne. Jednak dla tych którzy się wahają mam dobrą nowinę, wystarczy czytać instrukcje, obejrzeć filmik instruktażowy i skuteczność jest bardzo wysoka. 
Po pierwsze ja bez względu na rodzaj kataru, psikam do nosa spray rozcieńczający katar, bo to mi zawsze ułatwia odciąganie. Po drugie polecam podobnie jak przy smarkaniu do chusteczki, jednym palcem przymknąć skrzydełko nosa z którego nie odciągamy. W ten sposób tworzy się siła ssąca której każdy katar ulegnie i wyleci odtykając mały nosek. Kluczową kwestią przy odsysaniu wydzieliny jest tzw. przerywane odsysanie – czyli na przemian wkładanie i wyciąganie aspiratora. 

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę You Tube hasło „graco nasal aspirator" i jest wyskakuje ponad 1500 wyników :) Tak można zobaczyć jak robią to inni rodzice :)

Aspirator, jest prosty w obsłudze, lekki, mały i poręczny. Wszystkie części które należy myć, są odczepiane od głównego urządzenia które NIE MOŻE MIEĆ KONTAKTU Z WODĄ !!!






W pudełeczku znajdziemy dwa rodzaje końcówek:
- do kataru wodnistego
- do kataru gęstego
A także zapasowy zestaw tychże końcówek i uszczelkę, dzięki której odciąganie jest skuteczne, wiec polecam zwracać uwagę aby nie zniknęła. 

Ja po odciągnięciu kataru kiedy czyszczę aspirator, zasysam troszkę wody wtedy bez problemu czyści  mi się wnętrze końcówek odciągających. 

Aspirator działa na dwie baterie, które też są w zestawie.
Co jeszcze warto wiedzieć to fakt iż aspirator posiada, linkę którą dobrze jest założyć przed odciąganiem, co nas zabezpieczy przed upadkiem sprzętu, choć my odciągamy wszystko na dywanie czy łóżku wiec takie przypadki nie są nam groźne.

Haxe posiada tez krótkie melodyjki (12) które mają odwrócić uwagę dziecka od zabiegu. Moim zdaniem są one zupełnie zbędne, bo samo buczenie aspiratora czyli tzw biały szum w fajny sposób odciąga uwagę maluszka, więc nigdy nie korzystam z rozpraszaczy, choć być może są dzieci które to cieszy i faktycznie działa. W każdym bądź razie istnieje taka możliwość. 






To co wyróżnia ten aspirator i dlaczego go polecam:
- lekkość i mobilność - można go zawsze mieć przy sobie
- stosunkowo cichy - w porównaniu z odkurzaczem jest bardzo cichy
- zasilany elektrycznie - zapewnia wysoka skuteczność działania, a jednocześnie zmniejsza ryzyko przenoszenia infekcji na osoby opiekujące się dzieckiem (Przy aspiratorze ustnym zawsze chwytałam infekcje od dzieci)
- miękkie sylikonowe końcówki - mogą być używane często i bez ryzyka uszkodzenia delikatnej śluzówki dziecięcego noska
- łatwe utrzymanie higieny urządzenia







Wydzielina zbierająca się w nosie w trakcie infekcji lub alergii stanowi pożywkę dla bakterii i sprzyja powikłaniom chorobowym. Ponadto, utrudnia spożywanie pokarmów, oddychanie i sen, przez co dolegliwości dziecka wpływają na spokój całej rodziny. Dla mnie aspirator to najlepsze i jedyne rozwiązanie zapewniające maluchowi komfort i normalne funkcjonowanie.
Życzymy zdrówka :)


A może spodoba Ci się także

1 komentarze

  1. Super sprzęt, na pewno pojawi się w naszej wyprawce. Dzięki za opinię :)

    OdpowiedzUsuń


Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.